Odzwierciedlanie, głównie na arenie Bielska Podlaskiego, aktualnego stanu białoruskiej piosenki autorskiej dobiegło końca. Festiwal „Bardauskaja Vosień” pozostawił tak dobre wrażenie, że aż chce się manifestować jedno stwierdzenie – mamy coś, czym jako bielszczanie możemy, a nawet powinniśmy, się szczycić.
Festiwal Białoruskiej Poezji Śpiewanej i Piosenki Autorskiej ani na chwilę nie odszedł od swojego charakteru, przez co nie stał się miejscem dla awangardzistów. To jednak stanowi olbrzymią zaletę, ponieważ wybierając wieczór z „Jesienią Bardów” chcemy dostać wyłącznie to, czego już się spodziewamy – bluesa, można powiedzieć, że takiego klasycznego barowego, folk-rocka rządzącego się swoimi niepodważalnymi zasadami i brzmienia akustycznej gitary robiącej za tło dla śpiewających poetów. Zawdzięczamy to oczywiście organizatorom, którzy konsekwentnie budowali, a teraz pielęgnują ten tradycyjny styl i jakże w naszej bielskiej rzeczywistości odrębny wydźwięk i wyraz. Szczególnie rzucającą się w oczy i w głębię uszu zaletą wydarzenia jest ukazanie samej muzycznej interakcji wytwarzającej się pomiędzy artystami wywodzącymi się z bliższych-dalszych małych ojczyzn, ale przynależnymi do tej samej, w szerokim rozumieniu, kultury Białorusinów.
Nie odbierając osobliwego charakteru żadnemu artyście, trzeba zaryzykować stwierdzenie, że mimo wszystko występując jako pierwszemu stanowi się podstawę dla pewnej konsystencji. Drugi wykonawca idealnie zlewa się z poprzednikiem, aby ten trzeci zrobił to samo, i tak dalej. W konsekwencji festiwal można odbierać w sposób, jakbyśmy słuchali kilkugodzinnego koncertu, a nie pojedynczych, kolejnych z listy wystąpień. Mając na uwadze sam bardzo wysoki poziom wydarzenia, chyba właśnie w tym tkwi czar i urok „Jesieni Bardów”.
Ponad wszystko trzeba zaznaczyć jedno – „Jesień Bardów” jest wyjątkowo dojrzałym festiwalem. Blues i jazz rządzą się pewną prawdą – tekst musi opowiadać osobliwą historię, nawet wtedy, kiedy nie widać tego w aż tak oczywisty sposób. Poezja śpiewana wiąże się zaś ze społecznym stanowiskiem. Doskonale zobrazował to występujący jako gwiazda wieczoru Jauhien Barysznikau. Stereotypowy, w pozytywnym wydźwięku, „poeta z gitarą w ręku” swoją wrażliwość artystyczną wykazał poruszając zagadnienia wolności, prawa, odpowiedzialności, autorytetów czy wewnętrznego konfliktu, jaki potrafi dręczyć człowieka.
Twardą zasadą rządzi się i samo wydarzenie – przyznawane są bowiem wyróżnienia. Nagroda Grand Prix 24. Festiwalu Białoruskiej Piosenki Autorskiej i Poezji Śpiewanej „Bardauskaja Vosień” trafiła do duetu „Czaczerskaja Lutnia”. Jurorzy opowiedzieli się natomiast za zespołem „Helious”, a publiczność za Katarzyną Chmur, która wraz z Anną Bielawską otrzymała także wyrazy uznania od Stowarzyszenia „Koalicja Bielska”.
Białoruskie Radio „Racyjna” uhonorowało zaś dynamiczny zespół „Kolir”, który czerpie pełnymi garściami z klasyki gatunku i ma w składzie niesamowicie charyzmatyczną wokalistkę stanowiącą chodzący przykład terminu „osobowość sceniczna”.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie