Reklama

Ciężkie chmury przygniatają do ziemi

25/10/2016 15:41

Ciężkie chmury przygniatają do ziemi, tak jak życie, ale między nimi są przejaśnienia, toteż ja w życiu ciężary odpływają, lżejsze dni przypływają i człowiek, jak ten robak, podnosi się w górę i czuje, że idą lepsze czasy.

Lżejsze nie, bo i dochody się jakoś skurczyły, trzeba jakoś dopracować, znaleźć coś, czym może zająć się emerytowana nauczycielka. Myślę, że może to być opieka nad osobami starszymi, słabymi, schorowanymi i bardzo samotnymi. Wymyśliłam sobie wolontariat u pani Zofii, 83 – letniej staruszki, która cierpi na demencję. Jest ciepłe lato, pracowite pszczółki brzęczą w ogródkach. Lubię je podpatrywać, zresztą sama miałam kiedyś trzy ule w ogrodzie i zawsze mnie cieszyło, jak one sobie tam w kwiatkach radziły. Nigdy nie robiłam im krzywdy, a i one mnie nie krzywdziły. W Bielsku już tego nie ma, ale za to przy ratuszu spacerują sobie wesoło gruchające gołębie i czekają na okruchy chleba. Zadziwiające, ile w takim małym ciałku jest siły i chęci do życia. Często spacerujemy z panią Zofią po rynku, siadamy na ławeczce i karmimy tą wesołą czeredę. Lubię spacerować po mieście, szczególnie po pełnym drzew parku, który ma swoją piękną historię. Nieraz sobie myślę, że gdybym mogła z drzewami porozmawiać, one opowiedziałyby mi niejedną ciekawą historię z tamtych dawnych lat. Lubię też słuchać opowieści ludzi, z którymi pracuję. W Bielsku jest wiele osób mających ponad 90 lat, którzy opowiadają  o bataliach  i bitwach rozegranych na Podlasiu i o tym, jak biedni byli mieszkańcy tych terenów i ich walce o przetrwanie. Nie wszyscy moi podopieczni chorują na demencję, wielu z nich „cierpi” tak naprawdę na starość  i samotność. To właśnie oni przekazują kolejnym pokoleniom tradycje i obyczaje. Ponieważ są to specyficzne tereny, za względu na stykające się ze sobą kultury, można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy – jak wyglądały kiedyś żniwa, wesela, jak kiszono kapustę. Dziś już tego nie ma, Bielsk wygląda zupełnie inaczej. Młodzież nie mówi gwarą jakby się jej wstydziła, a szkoda, bo jeszcze trochę i ta fantastyczna kultura zaniknie. Młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę i stamtąd przywożą inność. Może i komuś się to podoba, ale mnie nie. Ja lubię to, co było kiedyś. Sama jestem Ślązaczką i do dziś pamiętam, jak po domach darto zimą pierze, a potem był „federbal”, pączki i wiele innych przysmaków, a w tłusty czwartek po wsi chodziły ‘bery” ze śmiercią. W każdym domu częstowano ich jedzeniem, a co bogatsi gospodarze dawali pieniądze dla kozła, taką ofiarę. Potem była zabawa dla wszystkich. Kiedyś ludzie umieli się bawić. Chociaż żyli biednie dzielili się tym, co mieli. Dziś już tak nie jest. Brakuje mi szczerego uśmiechu u ludzi. Wszyscy się gdzieś śpieszą, nikt nie ma czasu na pogaduszki, wymiany przepisów kuchennych. Ludzie pozamykali się w domach i boją się rozmawiać. Przyroda została zdewastowana, nie ma już tych gęstych lasów, zwierzęta są tępione, wszystko zostało przypisane wszechobecnemu pieniądzu. Nawet czas już jest nie ten sam, jakby zwariował, godzina w przód, godzina w tył i życie zrobiło się jakieś takie szare, nieciekawe i smutne. 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iBielsk.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do