Reklama

List otwarty dla ks. Kazimierza Siekierki!

02/08/2019 01:34

Ksiądz Kazimierz!

                              Krasnowieś, wioska zagubiona wśród lasów nurzeckich nad rzeką Nurzec. Ciekawa kultura tego ludu a i można o nich pisać ciekawe rzeczy. Ludzie w Krasnowsi to specyficzna subkultura, podzieleni na dwie części. Jedna część to ludzie wyznania katolickiego a drudzy to ludzie wyznania prawosławnego. Żyją ze sobą w zgodzie. Szanują się. Wspominam czas kiedy trafiłam do tej wsi, tętniła ona życiem, była w pełni rozkwitu.

          Tu właśnie spotkałam ks. Kazimierza, człowieka o wielkiej charyzmie. Pierwsze kazanie. Umiał ksiądz mówić, oj umiał. Słowa, które wypowiadał trafiały głęboko w serce. Ksiądz – dyplomata, potrafił w bardzo zgrabny sposób wpleść w kazanie takie słowa, że człowiek po zrobieniu sobie rachunku sumienia, starał się naprawić to co złe. Chciał być lepszy.

Wiele lat znam tego księdza i dziś pamiętam, że nie musiał on prosić. Jeśli trzeba było zrobić coś dla kościoła, biegło się w dyrdy i robiło się to, bo tak nakazywało sumienie.

          Jakby to było wczoraj pamiętam jak do Krasnowsi miał przybyć ówczesny biskup diecezji drohiczyńskiej ks. Władysław Jędruszuk.

Nie musiał ksiądz Kazimierz nikogo prosić, wszyscy co do jednego porozdzielali między siebie pracę i wykonali według życzenia księdza.

          Mieszkałam ja w tej Krasnowsi i pracowałam. Proboszczem kościoła katolickiego był ks. Kazimierz, poważny i mądry zarządca. Do pomocy miał księży wikariuszy, którzy pracowali ze mną w szkole a więc: ks. Henryk o przepięknym głosie odszedł na kapelana wojskowego, ks. Krzysztof jeden i drugi, Bogdan i Zbigniew fantastyczni ludzie.

          Pamiętam 25 – lecie święceń kapłańskich ks. Kazimierza. Dostojny jubilat świętował swoje święto w Boćkach. Wtedy to miałam okazję poznać ks. biskupa Leszka Sławoja – Głodzia, żartobliwego i bardzo wesołego człowieka.

          Ksiądz Kazimierz jak nikt dbał o swoją parafialną trzódkę, był doskonałym gospodarzem i zarządcą. Pod jego nadzorem kościół Świętego Antoniego zmienił swój wygląd a trzeba przyznać, że jest to zabytek. Ksiądz Kazimierz włączył się w budowę szkoły w Boćkach noszącej imię Jana Pawła II.

          Później nasze drogi się rozeszły, kiedy ks. Kazimierz odszedł Boćki już nigdy nie miały tak charyzmatycznego księdza, aczkolwiek wszyscy inni po nim łącznie z obecnym proboszczem znaczą po sobie dobre ślady, którymi my wierni podążamy.

          Kawał życia w służbie Bogu. Zapewne jest to ciężki krzyż odpowiedzialności za siebie za wiernych i za nasze miejsca kultu. Pięćdziesiąt lat to szmat czasu, więc ja osobiście życzę wielebnemu ks. Kazimierzowi i szczęścia i zdrowia i radości, a także od bliźnich miłości. Jasna Panienka Maryja niech w każdym momencie życia mu sprzyja. Niech dobry Bóg tam z wysokiego nieba mu błogosławi a wierny lód niechaj go sławi. Niech dobre anioły go prowadzą i w trudnych chwilach niech mu doradzą.

Z wyrazami szacunku i najszczerszymi życzeniami długich i szczęśliwych lat życia

składa na ręce ks. Kazimierza

była parafianka z Bociek

Irena Piwowar „ Orynka”

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iBielsk.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do