
Poetka, pisarka i blogerka Irena Piwowar gościła w Miejskiej Bibliotece Publicznej na spotkaniu zatytułowanym „Moje Podlasie”. Wydarzenie zgromadziło wiele osób, które stanowiły i do dziś stanowią jej najbliższe otoczenie.
Irena Piwowar, znana także jako „Orynka”, na Ziemi Bielskiej osiadła kilkanaście lat temu. Z pochodzenia jest ślązaczką i, jak sama o sobie mówi, łączy stereotypowe cechy narodu polskiego i niemieckiego.
„Ojciec – Niemiec, Prusak spod Brandenburga. Matka – góralka” – wspomina o własnych korzeniach Irena Piwowar.
Otwarcie przyznaje, że dokładność, obowiązkowość, punktualność i pisarstwo zawdzięcza pruskiemu przodkowi. Jako Polka zaś wykazuje zadziorność i zamiłowanie do śpiewu oraz tańca.
Swoje początki w naszym rodzimym regionie określa jako trudne. Głównie przez zderzenie się z lokalną specyfiką, która obowiązuje na dość licznych płaszczyznach. Wrodzony temperament często jednak dawał jej sporo powodów do śmiechu.
„Jak przybyłam tutaj, przyjęli mnie ludzie prawosławni. Otóż zaczęłam pracować w Dubiczach Cerkiewnych i wyobraźcie sobie Państwo, że jak przyjechałam w targowy dzień – czwartek – stanęłam na dworcu (…) i tu stoi grupka ludzi, tam stoi grupka ludzi. Do tych podchodzę i do tych. No zdaje się, niby to Polska, ale mówią jakoś inaczej” – opowiadała „Orynka”.
Z biegiem czasu przesiąkła regionalizmem charakterystycznym dla województwa podlaskiego. Poznała mowę, która wyróżnia lokalną społeczność oraz mniejszość narodową, przyjęła nasze zwyczaje i dziś – pamiętając o swym pochodzeniu – nazywa siebie Podlasianką. Czy Podlasie traktuje jak swój dom? Odpowiedź na to pytanie najlepiej oddaje fragment tekstu „Moje Podlasie”:
„Mówią, że dom tam, gdzie twoje serce. A moje serce jest tu – na Podlasiu. Kocham swój Śląsk, bo stamtąd przywędrowałam. Ale Podlasie też pokochałam. I choć myślałam, że stąd kiedyś odejdę, dziś z całą stanowczością powiadam, że tu na Podlasiu spędziłam swego życia kawał, i nigdzie nie czuje się tak dobrze jak tutaj”.
Irena Piwowar pisząc, porusza różnorodne tematy. Jedne są wspomnieniami z życia codziennego, inne stanowią konfrontacje z przeszłością, a nie brak także tych bardziej refleksyjnych. Pozycje te znaleźć można na prowadzonym przez nią blogu na naszym serwisie (więcej…).
„Orynka”, prócz pisania, aktywnie udziela się na lokalnej scenie folkloru. Zaangażowana jest w działalność grupy folklorystycznej „Wasiloczki”.
Na spotkaniu autorskim w Miejskiej Bibliotece Publicznej poznaliśmy również jej najbliższe plany. Spod pióra Ireny Piwowar wychodzą słowa, które stworzą książkę opowiadającą jej osobistą historię. Ta, głównie ze względu na żywiołowość autorki, może być ciekawą lekturą przedstawiającą nowe, świeże spojrzenie na otaczającą nas „normalność”.
Pomysł z pewnością przypadł do gustu lokalnej władzy. Wśród zebranych znaleźli się wójt gminy Raisa Rajecka oraz Burmistrz Miasta Bielsk Podlaski Jarosław Borowski. Deklaracja była jasna: książka, jeśli napotka trudności, otrzyma wsparcie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie