Było to w noc św.Jana,kiedy gromada ludzi roześmiana przybyła do Ani i Tomka by być świadkami złączenia dwóch bliskich dusz-było to bowiem ich wesele....najpierw były życzenia i słów ciepłych wiele,a potem był taniec tylko tej dwójki,angielski walc na parkiecie odbijał się kandelabrów blask i oni,para,ona jak trzcina smukła,ubrana w koronki,zdawało sie,że to nimfa wypływająca ze szmaragdowej wody i on młodzieniec przecudnej urody,zwarli się w tańcu cudownym lekkim i zwiewnym i tylko oni i dźwięki cudnej muzyki jak pluskające fale tańczą,tańczą,myślę,że w tym czasie gości nie widzieli wcale tak w walcu niemym spojrzeniem dozgonną miłość sobie przysięgali,po parkiecie wirowali,taniec dozgonnego życia,wiele chwil i przygód w tym czasie do odkrycia w tym jednym tańcu-walcu,na zawsze sobie obiecali.
Komentarze opinie